Dzień 4: Most Bastei, Görlitz i powrót przez Sudety
Ostatni dzień zaczyna się od
Ostatni dzień zaczyna się od Mostu Bastei – i to jest finał, jakiego potrzebujesz.
15 minut spaceru z parkingu przez las i nagle wyłaniasz się na kamienny most zawieszony 194 metry nad doliną Łaby. Wokół Ciebie pionowe skalne iglice, które wyglądają jak dekoracja z Władcy Pierścieni. Pod Tobą przepaść. Przed Tobą panorama, która jest najczęściej fotografowanym widokiem w Niemczech.
Przyjdź rano – o 7:00-8:00 masz szansę być sam na sam z tym miejscem. Bez tłumów, bez selfie-sticków, tylko Ty i jeden z najpiękniejszych widoków Europy Środkowej. Światło o poranku jest magiczne – mgły unoszące się nad doliną, słońce przebijające się przez skały.
To nie jest przypadek, że tu kręcono sceny z filmów – to miejsce ma duszę
Görlitz – miasto podzielone granicą czesko-niemiecką, połączone mostem. Tu kręcono „Grand Budapest Hotel” i „Bękarty wojny”. Kawa na rynku, kilka zdjęć i dalej w drogę.
Przez Zgorzelec jedziemy w stronę Zamku Czocha – i kiedy pierwszy raz widzisz tę budowlę, rozumiesz, dlaczego filmowcy są nią zafascynowani.
Zamek wznosi się nad Jeziorem Leśniańskim jak prosto z książki fantasy. Potężne mury, wieże, tajemnicze legendy o Białej Damie, która podobno nadal spaceruje po korytarzach. Tu kręcono sceny z polskiego odpowiednika Hogwartu (’Akademia Pana Kleksa’), a także 'Wiedźmina’ i 'Fanfan Tulipan’.
Most prowadzący do bramy, woda odbijająca mury, okoliczne lasy – to miejsce wygląda tak, jakby czas się tu zatrzymał gdzieś w XIV wieku. I nawet jeśli nie jesteś fanem zamków, ten Cię dostanie.
Kamienna Góra – kolacja w „Restauracji u Leszka”. Nie ma neonów, za to jest prawdziwa domowa kuchnia.
Finał przez Walim i Rościszów – i tu trasa daje Ci ostatni prezent🎁
Serpentyny wijące się przez Góry Sowie, zakręty, które wciągają jak hipnoza, widoki na zalesione szczyty i doliny. To nie są alpejskie przełęcze – to coś bardziej intymnego, bliższego. Las po obu stronach, asfalt gładki jak stół, zero ruchu.
Jedziesz i myślisz: ’Czemu nie robię tego częściej?’
Trasa kończy się w Dzierżoniowie – ale Ty wracasz inny. Z głową pełną obrazów, bateriami naładowanymi i świadomością, że te 4 dni dały Ci więcej niż ostatnie 3 miesiące rutyny.
Tyle inspiracji, czas na dobry plan całej wycieczki: